FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

sobota, 29 grudnia 2018

Sadzenie drzewek w grudniu

Tak sobie wczoraj szedłem i wzrok mój przyciągnęli panowie ze służb miejskich, którzy w nieco leniwo-zimowym nastroju przystępowali do zasadzania dosyć dorodnych drzewek na jednym z trawników. No niby fajnie, tylko czy aby na pewno na to czas? W grudniu? W przededniu mrozów, które mają w końcu uskutecznić zimę z prawdziwego zdarzenia? No coś tu nie gra. Od razu skojarzyło mi się z COP24 i zobowiązanie Lasów Państwowych do zasadzenia 6 milionów drzewek w celu zniwelowania "śladu węglowego" w ilości 55 tys ton CO2, który ten szczyt ekologiczny miał nominalnie wygenerować. Być może nasz rząd w osobach tych zziębniętych panów już zaczął sadzenie, hę? 😉
COP24, czyli dla przypomnienia: Konferencja Narodów Zjednoczonych w Sprawie Zmian Klimatu, która to skutecznie sparaliżowała Katowice, a miała na celu ugadanie się, jak ratować Ziemię przed efektem cieplarnianym. No właśnie. Przyjechało 30 tys ludzi z całego świata. Część z nich miała ustalić co robić, żebyśmy się nie ugotowali na naszej pięknej planecie. I co? No właśnie nic. Jak mnie to wkurza! Jak mnie to pozoranctwo denerwuje! Wszyscy miałczą, jak to jest źle, a nikt właściwie nie ma ani gotowego rozwiązania, ani nawet pomysłu, o chęci już nie wspominając, żeby zmienić cokolwiek. Ja nie jestem ani zbyt eko, ale też w drugą stronę nie przeginam. Zdaję sobie sprawę natomiast z tego, co jest oczywiście politycznie niepoprawne i niemodne, że nikt, nic, nie zrobi. Wszyscy to wiedzą, a z zadowoleniem poklepują się po plecach i składają deklaracje bez jakiegokolwiek pokrycia, bez jakiegokolwiek umocowania, bez ... sensu.
Przyjechała masa ludzi z całego świata. Na miejscu poniesiono gigantyczne (jak mniemam) wydatki dla obsługi tego wydarzenia. Ciekawi mnie, jakie są realne koszty poniesione przez wszystkich, przez organizatora, przez wszystkie państwa i organizacje, które wpakowały w samoloty swoich przedstawicieli i wysłali do Polski, wszystkie koszty poboczne związane z obsługę szczytu, wszystkie koszty niezwiązane bezpośrednio ze stricte COP24... Ile by można kupić i zainstalować za tą kasę np paneli słonecznych? Albo ile wymienić pieców CO z węglowych na gazowe? Albo ile zasadzić drzew? Ciekawe czy ktoś zrobił podobną analizę...? Pewnie tak. Ale może nie warto rzucić kwotą, bo jeszcze większy kac pozostałby po wielkim szczycie w Katowicach.
Ratowanie środowiska, no dobra, niech będzie górnolotnie, że Ziemi, to wciąż i zawsze tylko gra pozorów. Nie mam żadnych złudzeń, że dopóki jest interes w tym, żeby (i tu można dluuuuuugą listę wstawić): opłaca się kopać i palić węglem, wydobywać ropę naftową, karczować dżunglę pod uprawy awokado, osuszać łąki pod uprawy, produkować tani plastik do pakowania wszelkiego "dobra", tak długo, jak będzie z tego kasa, tak długo kieszeń będzie na tyle głęboka, że bez dna. 
Dla mnie problemem jest to, że dusze się smogiem i nie mogę pobiegać. Ale to lokalny problem. To, że za sto lat ten sam syf w powietrzu może przyczynić się do zmiany klimatu, sorry, ale jest gdzieś na drugim planie. Wkurza mnie to, że psy srają po trawnikach, chodnikach, ulicach, bo nie lubię czyścić butów z tego syfu. Dziwię się, że dotąd nikt nie dał zaporowej kaucji na butelki PET, żeby ludzi zniechęcić do ich kupowania. Boli mnie to, że nie można w banalny sposób zakazać i przypilnować, aby nie wycinać Puszczy Białowieskiej. I takie problemy i rozwiązania można wyliczać bez końca. Mamy problemy na dzisiaj, na już, które można rozwiązać, na które są realne sposoby i metody. Metoda małych kroków. A zewsząd słyszę, że oto będziemy uradzać, jak ziemia ma się nie ogrzać o 2 st.C.

Pogodynka.
Kolejny dzień z deszczem i temperaturą 4-5 st.C. Zimy nie widać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz