FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

wtorek, 18 grudnia 2018

Szałsza pachnąca marihuaną, Bieszczady i gównoburza

Ja to naprawdę nie wiem kto ze współbraci w drodze, stojących w kolejce do świateł (Oooo! O sygnalizacji świetlnej na mej drodze codziennej, to kiedyś osobny "artykuł" spłodzę. Oj spłodzę!)  w metropolii Szałsza, puścił tego dymka. Naturalnie moje podejrzenie padło na hardcorowe Uno tuż przede mną, którego bordowa aparycja sama w sobie miała dosyć psychoaktywny charakter. Jak by nie było, Nocna Furia zaciągnął słodki obłoczek nozdrzami wentylacyjnymi swymi i w tej samej chwili słońce niemalże wychynęło zza nieprzebytej pierzyny chmur w tym smutnym jak p*** mieście. Na moment szara Szałsza zapachniała, jakoś ... hmm ... wielkomiejsko. 😎

Napadł mnie znienacka. Niezapowiedziany, jak nie wiem co. I zrobił mi z mózgu jajecznicę, taką lekko ściętą, jeszcze dość rzadką. Nasłany z dobroci serca, lecz burzący spokój karmiony wiedzą nie nabytą, jak taranem. Odkrył pokłady pradawnego nieznanego mi burdelu, którego i Herakles by nie wyczyścił. No nie ma takich wideł i już! Był, jak anioł apokalipsy, jak owoc z drzewa poznania dobrego i złego. Otworzył oczy me niewinne i z szatańskim chichotem odpłynął w dal. Jeno poły płaszcza zanim zamiatały kurz krzemionkowy i mógłbym jeszcze  przysiąc, że czarcie kopyta z nogawek jego spodni wystawały. Pozostawił mi ręce opadnięte do kolan mych koślawych i zrodzoną właśnie nieopartą potrzebę znalezienia poradnika o wypalaniu węgla drzewnego. Bo może właśnie to moment aby rzucić wszystko i poszukać nowej drogi życia? Bieszczady zawsze kusiły, a wypalanie węgla drzewnego nie może być bardziej stresogenne od wszystkiego co znam. 😜

Czasami lubię sobie kliknąć w jakiejś grupie fejsbukowej, w temat, który już na pierwszy rzut oka wygląda na płodny, jak cholera. Wystarczy gdy ktoś zagai temat o tym, że "w Zabrzu śmierdzi", albo że "smog zabija", albo że "Mańka-Szulik musi odejść" i już wiadomo, że gównoburza rozpęta się taka, że lektura to bardziej ekscytująca niż ostatnia strona Super Expressu i bardziej podniecająca niż rozkładówka w Playboyu. Tyle razy wspominałem już, że uważam ludzi za z natury dobrych, a ich wybryki przypisuję zwykłemu ograniczeniu intelektualnemu, za który trudno ich winić. Natomiast przy okazji tych "dyskusji" na tematy egzystencjalne w skali fejsbukowej, zastanawiam się czasami ile jest ludzi, którzy robią sobie jaja z tego stada durni. Tak nie ze złośliwości, a dla chorej rozrywki. Muszę się tu uderzyć w piersi, bo sam kiedyś zarzuciłem na jedną z zabrzańskich grup temat, który rozpętał taką gównoburzę, że jej rozmiar mnie przeraził. Usunąłem, z wyrzutami sumienia, że aż tyle owieczek poszło na rzeź. Zamiast rechotać, zrobiło mi się smutno, zapłakałem. Nigdy więcej tego nie powtórzyłem. Po co więc podglądam takie gówniane rejterady filozoficzne? A chyba dla uspokojenia i potwierdzenia, że nie jest ze mną jeszcze aż tak źle. Taki test. Może niską poprzeczkę sobie ustawiam w tym przypadku, ale też nie aspiruję zbyt wysoko. Na proroka ani duchowego przewodnika się nie nadaję. 😉

Pogodynka.
Szaro, buro i ponuro. Temperatura 2-3 st.C.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz