Naprawdę ku pamięci.
Gdyby kiedyś - nie daj Boże! - nastała jakaś mała era lodowcowa, to za wiele, wiele lat, pokażę moim wnukom te zdjęcia. I one nie uwierzą. "Dziadek! Ale jak to?!". A ja im powiem, że tak to. Że były takie czasy, kiedy dziadek jeszcze poruszał się sprawnie na swych nogach, kiedy to w listopadzie temperatura w ciągu dnia oscylowała wokół 20 st.C. Tak, tak było. Świeciło słońce na błękitnym niebie, było ciepło i miło. Można było popylać w krótkim rękawku i galotkach, na przekór kalendarzowi.
Oczywiście, żeby do tego zdarzenia doszło, to za te ileś lat muszę być i ja, i internet. O ile ja mam zamiar jeszcze pociągnąć ten wóz na tyle długo, żeby wnuki zobaczyć, to co internetu, to wcale nie jestem pewien czy przetrwa. Ta moja kuriozalna obawa wcale nie jest taka abstrakcyjna. Ile było rzeczy na tym łez padole, które miały być wieczne, hę? No kurde, gdzie są kasety VHS, co? Albo walkmany? Albo III rzesza od tego gościa z wąsikiem a'la Chaplin? Tak też i z netem być może, że wymyślą coś inkszego, ze wszech miar "bardziej".
No i jeszcze jedna sprawa. Moje ukochane dzierlatki muszą obdarzyć mnie wnukami. A kto wie, czy po doświadczeniu z samym sobą, zdecydują się na potomstwo. To wszak krok mega hardcorowy.
Pobiegałem sobie dzisiaj. To wymagało wdrożenia pewnej strategii przetrwania. No bo mimo że mamy wiosenno-letnie temperatury, to dzień jednak zupełnie już szybko kładzie się spać. Dlatego, aby uniknąć "vacatio legis" po spożyciu obiadu i tym samym biegania po cimoku, zabrałem sprytnie do pracy posiłek regeneracyjne, który to wtrąciłem tuż przed drogą powrotną do domu. Tym samym, gdy tylko zajechałem do domku, wzułem trampki i obcisłe galotki i dawaj! w trasę. Taki byłem chytry! Taki byłem sprytny! Taki ze mnie strateg znamienity! Pojedzony, bez kolki i ciężkiego brzucha, w słoneczku, łykając muszki (w listopadzie ?!), pobiegłem sobie na moje asfaltowe ścieżyny. Ha! Ponad 11 km. Ostatnie w tym roku ...? Kurcze, oby nie. 😎 Tyle, że potargał mi się dzisiaj mój "pulares" na ramię, na telefon. A wiadomo, że bieganie bez Endomondo się nie liczy. 😉
Pogodynka.
Po weekendowych zawirowaniach z pogodą, wróciła jedynie słuszna opcja na ten listopad. I wczoraj i dzisiaj jest pięknie, słonecznie, ciepło. Dzisiaj nad ranem było 10 st.C w Zabrzu i 3 st.C w Kuźni Raciborskiej. Popołudniową porą, wszędzie było już 19-20 st.C. Czyli dokładnie tak przyjemnie, jak wczoraj.
Tymczasem we wszechświecie i okolicy.
- w niedzielę, w II turze wyborów, na kolejne 5 lat zabrzanie zafundowali sobie kontynuację prezydentury carycy Małgorzaty Mańki Szulik. No cóż...
- ON na BP i stacji z muszelką w Gliwicach, po 5,29 PLN/L. A ponoć ceny ropy najniższe od 4 miesięcy. To o co kur*a chodzi???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz