Dzień szósty - czwartek, 12.07
Od rana pogodowo dzień nijaki-taki. Z rana słonecznie, potem różniście, raczej deszczowo. I dużo chłodniej niż dzień wcześniej. Zamiast plaży wycieczka do Helu.
Deszcz "przejechany" w drodze na Hel, a potem jeszcze przesiedziany w knajpce podczas obiadu. Gdy przestaje padać, główny punkt programu: Fokarium. Potem Muzeum Rybołówstwa i pierdoły na promenadzie. Powrót do Dębek - 3 godzinki ... zaledwie (!).
Wieczór pogodny ze spektakularnym sunsetem, koncertem szantowego bandu i kolorowymi lampionami puszczanymi w niebo przy wielkim ognisku na plaży.
Jak by nie było dzień wielce udany - szczególnie, że Grant's się skończył dopiero teraz (godz 2:15) przy zaciętej grze w kości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz