FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

wtorek, 30 lipca 2013

Kulturalny wymiar plaży

Się jednak na plaże wykulaliśmy. Zaraz po spóźnionym obiadku "Pod dębami" spakowaliśmy zestaw mini, czyli niezbędnik taki, i pognaliśmy w piach. Nie można było zaprzepaścić tego słońca, które łaskawie jednak wylazło na nieboskłon. Fajnie przygrzewało, mimo że wiatr chciał łby pourywać - zachodni, wiadomo ;). 
Obóz rozbiliśmy, a że blisko już raczej było wieczora, to zamiast w fale, zanurzyliśmy się w lekturę. O ile dla Najlepszej z Żon to nie dziwota, to dla mnie to tegoroczne rozdziewiczenie w temacie. Do tej pory zbyt zajęty byłem plażingiem w pełnym tego słowa znaczeniu :)). Toteż dzisiejszy kulturalny wymiar cieszenia się słońcem był dla mnie novum zupełnym, ale owocnym, bo dokończyłem książkę. Tak oto leżąc pod błękitnym nieboskłonem i wystawiając pyski do słońca spędziliśmy popołudniowo-wieczorne godzinki. 
I jak tu taki dzień podliczyć ? Przez pół dnia masakra i jedynie żenujące oblicze pogody. Druga część wielce sympatyczna, wręcz miła sercu i ciału. Nawet ten dojmujący wiatr, tak dokuczający przez cały dzień, pod koniec przestał męczyć. Będę surowy wystawiając ocenę: temperatura - dzienna średnia jednak zbyt niska (1); zachmurzenie - dobra, niech będzie (2); wiatr - mimo wszystko zimny i mocny przez większość dnia (1); bonus - gdybym się w morzu kąpał, to bym dał za mega fale, ale się nie kąpałem więc ... (0). W sumie tylko 4 pkt. No! I żeby mi taki wynik był ostatni raz ! ;) A tak na poważnie, to wygląda na to że scenariusz pogody "pół na pół" niestety już chyba nas nie opuści ... Boleję nad tym, bo chciałbym chociaż raz jeszcze się podsmażyć solidnie :))
Jutro pomykam na wschód słońca. Budzik nastawiony na 4:20. Byłoby karygodnym niedochowaniem rytuału, gdybym odpuścił ten ceremoniał witania złotego cielca. Może przy okazji jakie foty poczynię ... A z tym problem jest latoś. Powiem tak - klęska urodzaju, jeśli chodzi o pogodę w chwili gdy słońce idzie spać. No jest po prostu tak, że dotychczas wszystkie zachody słońca są zupełnie bez jaj, na czystym niebie, bez gry chmur, bez gry cieni, kształtów i całego tego spektaklu, który na czystym niebie słońce nie mam szans wyczarować. Jest po prostu nudno, jak cholera. Pozostały mi trzy wieczory nadziei, że jednak coś fajowego upoluję. A na razie szykuję się na o wiele bardziej surowy spektakl wschodzącego słońca - to zupełnie inna kategoria wzrokowych doznań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz