Wolny dzień. Jeden z czterech pod rząd. Bez obciążenia zaległościami, jakie tworzą urlopy. Wow! Dziwnie się czuję. Szczególnie, że sam jestem w domu.
Zamiast chłeptać wolność, ja czuję wewnętrzny niepokój. Czyżbym był już tak zepsuty, że bez "ukochanej" pracy nie potrafię normalnie funkcjonować ... ? To niewątpliwie objaw chorobowy. Coś pod czachą się już spieprzyło, skoro mam takie dylematy. Pewnie psychoanalityk jeden z drugim orzekliby spore "nie-halo" w mojej psychice :)))))))
Muszę znaleźć sobie zajęcie. Rozmontowanie (w końcu) belek z dachu samochodu, pranie, sprzątanie ... no coś muszę robić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz