Źle zacząłem tydzień.
Planowana porażka. Niby żadne zaskoczenie, ale zabolało dopiero, jak ostrze wpełzło pod żebro.
Fuck!
Jakoś nie składa mi się ten nowy rok.
Na dodatek wszczyscy dookoła chorzy i ogólnonarodowy marazm. Bagienna atmosfera.
Końcem tygodnia trzydniowy wyjazd służbowo-rekreacyjny. Oby bardziej rekreacyjny. Jako, że nienawidzę rozczarowań, więc nie oczekuję niewiadomo czego. Potrzeba mi zaskoczenia "in plus".
Byle do piątku.
Chciałbym krzyknąć: "zwariowałem!". Z jakiegokolwiek powodu. Ale brak mi pasji, która wyzwoliłaby taki entuzjazm.
A może po prostu tylko słońca mi brak ... ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz