FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

sobota, 2 lutego 2013

Sobotowanie

Szklaneczka, niska, szeroka. Trzy kostki lodu, do połowy gin, reszta tonic. Na koniec dwa plasterki limonki i koniecznie słomka z zielonkawo żółtym paseczkiem. Lekko zamieszać wzbudzając bąbelki. Gotowe. Możemy celebrować weekend.
Pozytywnie nogi mnie bolą, od kostek po samą szanowną d**ę. Lodowisko odcisnęło swoje piętno. Znaczy, że byliśmy. Ano tak i było git. Cała godzinka ślizgania. W tempie mozolnym, ale jednak. W sumie tylko jedno okrążenie przejechałem normalnie, reszta w asyście Tuśki. Ale i tak moje stare kości i sterane mięśnie poczuły co nieco.
Tuśka ambitna. Sama zwalczała opór materii, lub jej brak raczej. Niewiele momentów było takich, aby chciała złapać mnie albo Ziutka za rękę (był z nami też), jak już to ratowała się chwytając bandę. Zuch dziewczyna ! Pod koniec szło jej już całkiem nieźle.
Jutro w planie basen. 
(Druga szklaneczka. Co do pierwszej z pierwszych wersów, to były to tzw retrospekcje tylko :)).
Intensywny ten weekend, pełen doznań i to krańcowo różnych. Tu wizyta, tam lodowisko, tu chlorowanie w planie, a na dodatek Najlepsza z Żon z dożylnym leczeniem. Brrrr, aż ciarki przechodzą mnie po krzyżu. Ale co by nie powiedzieć, może to zabrzmi głupio, ale może jej to na dobre wyjdzie, to chorowanie na całego. Co się nacierpi, to fakt, ale mam nadzieję, że  przyniesie to dobry skutek. Właściwe nie, że mam nadzieję - jestem tego pewien. Szkoda tylko, że aż takie ekstrema muszą prowadzić do zwykłego stanu rzeczy, do normalności. Dużo by można żółci wylewać, ale nie chce mi się dzisiaj bluzgać. Po co się ma komuś czkać w tą sobotnią noc. Teraz przez te parę dni, oprócz kurowania się, może nareszcie trochę odpocznie.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz