Yeah, poniedziałek napadł świat, tradycyjnie niespodziewanie i z perfidną wręcz precyzją trafił w samo sedno. Zabolało jak zwykle. Bleee, nie lubię poniedziałku ... i już ! Troszkę mroźnie, nieco przyprószywszy śniegiem, byle jakim i niefajnym. Taki początek tygodnia zwiastuje mało sympatyczne doznania.
Cały dzień zbierałem się do kupy po piątkowym niebycie w pracy. Jako tako dobrnąłem do portu. Przeglądanie skrzynki mejlowej nawet po jednym dniu absencji, to jak wydłubywanie palcami gówien przy zgaszonym świetle - co nie dotkniesz to śmierdzi i się lepi. Brrr ... Nie chce mi się nawet gadać.
Dobra, czas się otrząsnąć i przygotować pozytywnie na wtorek.
W ramach tego katastroficzny film "Pojutrze" :)) Nie ma to jak się ładować katastroficzną wręcz wizją zagłady świata :) Z drugiej strony co nas nie zabija, to wzmacnia, prawda ? Tak więc głowa do góry ! Pierś wypiąć do przodu, dziarska mina na pysk i ze śpiewem na ustach maszerujmy w samo centrum tygodniowej zawieruchy !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz