Heh! Jeszcze nigdy nie wyjeżdżałem z "Biedronki" z zakupami ... na palecie :)))
Ale po kolei.
Tuśka rozpoczęła dzisiaj trzeci turnus wakacji - tym razem Międzybrodzie. Aby jednak nieco złagodzić jej przejście z poziomu wakacji "lap of luxury", plaży, morza itd, rodziciele postanowili sprezentować jej gumianą namiastkę, w której można umoczyć tyłek podczas tak upalnych dni jak dzisiaj (33 st.C w cieniu kempingu). Takiż wynalazek, po wyszperaniu ostatnich post-urlopowych miedziaków z kieszeni pełnych jeszcze plażowego piasku, zakupiony został w centrum handlowy i pojechał razem z Tuśką, która nie mogła się doczekać napełnienia go wodą. Jednakowoż problemem pobytu w Międzybrodku jest, jak zwykle, dostępność wody ... a właściwie jej brak ;) Tatuś wzion więc kalkulator, poszperał w pamięci ... "pi-er-kwadrat-razy-h" ... hmm, wychodzi sporo litrów :) No to co, skoro powiedziało się "A", to trzeba iść, tzn jechać dalej ... tzn do "Biedronki" ... po wodę w bańkach 5L :D.
Znowu kalkulator w głowie ... Kurde! ... sporo. Miła Pani pracująca w tym pomnikowym wyzyskiwaczu pracowników, użyczała mnie prawie prywatnie paleciak, żebym 45 baniek z wodą wywiózł ze sklepu. Jeszcze w życiu nie miałem takiego wyjścia ze sklepu :) Pomijając już nawet to, jak ludzie rzucili się do kupowania wody 5L (promocja pewnie jakaś - trza brać!) oraz jak na mnie patrzyli przy kasie ;) - bezcenne przeżycie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz