Pamiętacie "Natural Born Killers" ?
To był jeden z filmów, który na stałe wpisał się w poczet moich osobistych The best of ... To już blisko dwadzieścia lat temu nazad, jak oglądałem go na video z lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, które namiętnie wciągało taśmę; z kiepskiej jakości kopii; na czarno-białym telewizorze, ... z wypiekami na twarzy.
"Urodzeni Mordercy" to było coś ! Nie dość, że ogólnie rzecz biorąc uwielbiam mistrza Olivera Stone'a i jego bezprecedensowe kino łamiące konwencje, to w tym dziele (nie zawaham się użyć tego określenia) łączenie filmu, grafiki, animacji, wplatanie abstrakcyjnych obrazów w tło głównego planu, mieszanie kolejności wydarzeń i kręcenie akcją, tworzy niesamowity klimat. Tak, to było kino na miarę swoich czasów, które i teraz broni się, nawet wobec dzisiejszych technologii pozwalających zrobić wszystko, co sobie reżyser wymarzy. Kurcze, naprawdę kawał dobrego kina.
Z innych filmów Stone'a, które wyreżyserował, zrobiły na mnie wrażenie przede wszystkim: "Pluton" (chłopięca fascynacja), "The Doors" (mega!), "Urodzony 4 lipca" (wielkie kino).
Powiem tak, chyba nie byłbym wstanie wskazać innego reżysera i jego filmów, gdzie tak jak w przypadku Stone'a problemów nie mam z tym żadnych. No ale żaden ze mnie w końcu kino-maniak :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz