Czwartek urzędowo urlopowy. Wolny dzień, ale bardziej z musu, niż chęci. Otóż nazbierało mi się parę rodzinnych urzędowych spraw, które wymagały bytności tu i tam. I co ?
No i jestem ... hmm ... zaskoczony, ba, mile zaskoczony nawet. Nie wiem, czy miałem takie szczęście, ale i w UW obsługa na poziomie, i w przychodni pani z okienka miła, a w UM podchodzi miła starsza Pani i pyta czy nie zechciałbym podejść do jej okienka, jeśli jestem w tej sprawie, bo ona jest akurat wolna (!). Natomiast już absolutnym hitem jest to, że bez nerwów i czekania załatwiłem co chciałem w NFZ (!) - kurde, to już przechodzi ludzkie pojęcie ;). Potem jeszcze bank bez kolejki ...
Co jest ? Jakaś ukryta kamera ? Wybory się zbliżają ? Ano nie. Czyżby rzeczywiście zmieniało się na lepsze w urzędniczej administracji ... ? A może to jednak tylko niezwykły zbieg okoliczności ... Jak by nie było, dzisiaj było OK. I życzyłbym wszystkim tak bezstresowego załatwiania "ważnych spraw". Jednak łyżka dziegciu do tej beczki miodu jednak się należy. Szkoda, że nie wszystko można załatwić on-line, albo przynajmniej za okazaniem upoważnienia od osoby trzeciej. Co bowiem tykało mojej osobistej koszuli - fine, ale już dla Najlepszej z Żon nie załatwiłem tego samego. "Osobiste stawiennictwo wymagane" ... No cóż.
Poza tym pogoda nie rozpieszcza. 10 st.C o tej porze maja, to zdecydowanie zbyt licha oferta. Jest zimno, wietrzenie, pochmurnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz